Nalewka aroniowa, aroniówka
Swoje eksperymenty z nalewkami zaczęłam właśnie od aronii. Co roku robię hektolitry nalewki aroniowej, i co roku ginie ona w zastraszającym tempie z półki. Ale jedną buteleczkę, zawsze chowam głębiej, tak aby móc porównać kolor, smak i konsystencję z rokiem następnym. Nalewka, choć robię ją od wielu lat według tego samego przepisu, za każdym razem smakuje inaczej. Jest zrywana z tego samego krzaka, dlaczego więc smak jest tak różny? Może przebieg lata? Temperatury? Ilości słońca? A może wszystko razem:)
Tegoroczna aronia prawie miesiąc czasu spędził w zamrażalniku. Zapomniałam o niej. Dopiero pierwsze przymrozki i spadające liście wiśni przypomniały mi o owocach. To nic, że tak długo aronia leżała w chłodzie. Owoce muszą się przechłodzić, by stracić goryczkę.
Tegoroczna aronia prawie miesiąc czasu spędził w zamrażalniku. Zapomniałam o niej. Dopiero pierwsze przymrozki i spadające liście wiśni przypomniały mi o owocach. To nic, że tak długo aronia leżała w chłodzie. Owoce muszą się przechłodzić, by stracić goryczkę.
Składniki:
- 2 kg aronii
- 2 kg cukru
- 3 l wody
- 1 l spirytusu
- 20 g kwasku cytrynowego
- 300-400 liści z wiśni
Sposób przygotowania:
Aronię umyć, wysuszyć, oczyścić z szypułek i zamrozić na kilka dni.
Liście wiśni umyć.
Do dużego garnka wrzucić liście, aronię, wlać wodę, dodać cukier i doprowadzić do wrzenia. Od momentu zawrzenia gotować na małym ogniu przez około 20 minut.
Garnek zestawić z ognia i odstawić na całą noc.
Następnie przecedzić, dodać kwasek cytrynowy, wymieszać.
Małym strumieniem wlać spirytus, zamieszać.
Rozlać do butelek.
Odstawić na minimum 2 tygodnie. Choć dopiero po roku nabiera charakterystycznego, aksamitnego smaku.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz